Mój tydzień z tatą. Ostatni tydzień radioterapii! / My week with dad. The last week of radiotherapy!
Minął kolejny tydzień, tym razem jestem w szpitalu z Tatą. Mama musiała pojechać do domu, żeby zawieźć naszą babcię na badania, na które czekała już od paru miesięcy. Niestety okazało się, że coś jest nie tak i babcia musi za parę tygodni przejść operację.
Mały Jasiek z ukochanymi dziadkami 😀 |
Z tatą w Warszawie od razu zrobiło się luźniej. Obowiązuje zasada: robimy i jemy tylko to co chcemy, chociaż wczoraj Tato zupy dyniowej nie załatwił, bo mówi, że nie umie robić.
LOL i CS, czyli jak poznać prawdziwego gracza? / LOL and CS, how to know a real gamer?
Prawda jest taka, że gdyby nie komputer, konsole i gry, pobyt Jasia w szpitalu byłby o wiele cięższy. A tak co wieczór, gdy inne dzieci już śpią Jaś może online pograć ze swoimi przyjaciółmi w domu. Praiwe każdego dnia po naświetlaniach a wcześniej po chemioterapii Jasiek spedzał u Natalii na kanapie w coś grając. Wyczerpany, widząc podwójnie na jedno oko, przechodził kokejne misje w Horizon. Dzięki tej grze polubił RPG. Ode mnie niedawno dostał grę Overwatch, w którą wczesniej grał na komputerze kolegi podczas zawodów szermierki, między walkami 😀
But the truth is, that if Jasiu didn’t play games, his stay at the hospital would be much worse. While all the other kids from his room are already asleep, he can still meet his friends only and play. Almost evere day since the radiotherapy began, and earlier after chemotherapy, he is spending time at the sofa at Natalias home, playing something. Extremely exhausted, with double vision, but storming through another mission in Horizon. Thanks to this game he got interested in RPG. Few weeks ago he got from me another game- Overwatch, that he played for the first time on his friends computer at some fencing competition…in between matches 😀
Babblarna w Warszawie i weekend z shiba- inu czyli radioterapia na półmetku! /Babblarna in Warsaw and weekend full of shiba-inu: Halfway through radiotherapy!
Dzieci czekające na naświrtlania już od 14 lat zabawiane są przez sztukmistrza potrafiącego wyczarować z balonów prawdziwe cuda! |
Ja natomiast cały zeszły tydzień planowałam mój przyjazd do Warszawy. Nie widziałam Jasia od miesiąca i już nie mogłam się doczekać, żeby go wreszcie przytulić. Gdy się ostatnio żegnaliśmy, Jasiek był tak słaby po chemioterapii, że nie mógł się nawet podnieść z kanapy. W Warszawie byłam już w piątek wieczorem, ale Jasiu już dawno był w szpitalu i mogliśmy się zobaczyć dopiero w sobotę. Ponieważ do Natalii akurat przyjechała rodzina jej męża i dom był pełen ludzi, ja i Vilde (mój synek) zatrzymaliśmy się na weekend u Michała. W sobotę rano przyjechał po mnie Jasiek z Natalią. Nie mogłam się na niego napatrzeć, ponieważ naprawdę świetnie się czuł i jeszcze lepiej wyglądał (bardzo przystojny !). Cały weekend spędziliśmy razem. W sobotę po południu wybraliśmy się na spacer po Kobyłce, tam gdzie mieszka Natalia, i traf chciał, że akurat kilka domków od niej mieszka pani, która hoduje wymarzone psy Jaśka- rasę shiba inu (pieseł z urodzinowego tortu Jasia). Pani była tak miła, że wyszła do nas z pieskami, żebyśmy mogli się z nimi zapoznać i przez godzinę nam o nich opowiadała 🙂 Jasiek był wniebowzięty. Do tego okazało się, że w niedzielę odbywa się wystawa psów koło Warszawy i od razu wiedzieliśmy jaki jest nasz plan na następny ☺ Na wystawie było masę psów, Jasiu chyba wygłaskał każdą napotkaną shibę i Akitę (taka wielgachna shiba). Widok tylu wesołych psów wprawił każdego w super nastrój i przez cała drogę powrotną o nich rozmawialiśmy. Jasiek marzy o tym psie i obiecaliśmy mu że jak tylko dojdzie do siebie, to takiego dostanie. Od hodowców wiemy, że najlepiej brać takie małe szczeniaki i że potrzeba bardzo dużo czasu poświęcić na wychowanie takiego małego psa, ponieważ shiby bywają, zaborcze i zazdrosne, ale też bardzo przywiązują się do swojego właściciela. Udało nam się też zdobyć namiary na paru hodowców, u których w bliskim czasie mogą pojawić się szczeniaki.
Reszta weekendu upłynęła Jaśkowi na oglądaniu meczy. W poniedziałek Jasiek zaczął czwarty tydzień terapii. Na początek niemała niespodzianka, bo Jaśka wyniki krwi poprawiły się na tyle, że Pani doktor, która go prowadzi przenosi Jasia z mamą na oddział dzienny na onkologii. Oznacza to, że nie będą musieli codziennie czekać na przepustkę, ale wychodzić ze szpitala kiedy będą mieć taką ochotę. Na swój tydzień w Warszawie zaplanowałam trochę wycieczek dla Jasia, ale pogoda nam trochę pokrzyżowała plany. Jest tutaj taki upał, że przebywanie na dworze jest dość niebezpieczne. Zarówno Jasiek jak i mój mały brzdąc nie powinni przebywać na słońcu gdy jest tak gorąco. Popołudnia spędzamy więc na graniu na konsoli (ostatnio Jasiek grał w God of War) i oglądaniu szwedzkich bajek dla niemowlaków Babblarna (jakoś muszę dzielić uwagę między moich dwóch chłopaków).
Wszyscy za Jednego!/ All for One!
Dwa tygodnie naświetlań za nami! / We completed 2nd week of radiotherapy!
Szkoda, że Kolumbia spuściła naszym takie lanie…
***
Muszkieter Janek opowiada o szermierce! /Musketeer Janek tells his fencing story!
-Tak, jest lepszy ode mnie, ale on też trenuje z pięcioboistami a ja wtedy nie mogłem chodzić na te treningi. Tam się walczy ze starszymi. Jak rodzice powiedzieli, że będą mnie zawozić też w czwartki, to właśnie się okazało że mam tego guza.
-Jasiu, thank You so much. This is one great story, I’m very sure people will love to read about it:D I really hope You’re gonna resume Your training very soon. I love You!
-Thanks. I love You too!
Wow! Taki tort! Czyli o tym jak świętowaliśmy Jasia urodziny!/ Wow! Such cake! How did we celebrate Jasius birthday!
Tata pamięta, że on dostał magnetofon ZK 142 T i natychmiast pobiegł do Wieczorka żeby przegrać od niego taśmy z Led Zeppelin! Ula ostatnio znalazła jeden z tomów Sztuki Świata, którą dostała od dziadków właśnie z tej okazji. Ja nie pamiętam dokładnie, bo moje urodziny wypadają tydzień przed Bożym Narodzeniem i często prezenty znajdowałam dopiero pod choinką.
Z okazji urodzin Jasia cały dom przystroiliśmy balonami z helem – koniecznie różowymi i to kucykami, zgodnie z życzeniem solenizanta 😀 z tymi balonami to później była świetna zabawa, wszyscy po kolei wdychaliśmy hel i piskliwymi głosami składaliśmy życzenia.
Bunkier, mumia i telewizja, czyli pierwszy tydzień radioterapii za nami! / Bunker, mummy and TV, first week of radiotherapy is done, that is!
Licytacja! /Auction!
Dzisiaj z okazji zakończenia roku szkolnego, Szkoła Podstawowa nr 13 (do której uczęszczał Jasiu) i Gimnazjum nr 6 w Zielonej Górze, zorganizowały licytację charytatywną na rzecz Janka! Licytowano koszulkę oraz czapkę z daszkiem zielonogórskiego klubu żużlowego FALUBAZ z podpisami członków klubu, podarowaną przez żużlowca i jednocześnie absowenta szkoły- Grzegorza Zengotę. Serdecznie dziękujemy za tą przepiękną inicjatywę!
Today a School that Jasiu was attending too (Szkoła Podstawowa nr 13 and Gimnazjum nr 6) in Zielona Gora organized a charity auction for him. A Member of a local speedway club FALUBAZ, Grzegorz Zengota, offered a T-shirt and a cap with autographs of the members of the club. Thank you so much for this great initiative!
źródło/ source:http://sp13.zgo.pl/2018/06/15/przedmioty-do-licytacji/