Brakuje tylko śniegu :)

 

 

Niedziela… najpierw wpadł Franek z Mamą – z pysznym keksem i słoikiem kiszonej dyni. W sobotę w Otyniu na nabożeństwie Mama Franka Gosia modliła się także o naszego Jasia… wpadło też wujostwo Ciocia Wanda i wujek Gienek- z koszem pysznych jabłek z sadu i kwiatami dla mamy Gosi, która miała imieniny i babci Krysi która ma 83 urodziny… Babcia postawiła na stole swój tort kawowy – ajerkoniak… i zrobiło się bardzo fajnie. Janek niestety przesypia pół dnia- i Franek miał nieszczególną minę. Brakuje mu dawnego Jasia.
W międzyczasie nadeszły życzenia z Ameryki Południowej od potomka Majów – dziękujemy pani Gosiu:)) – i zdjęcie maratończyka z Poznania, który na mecie zadzwonił dzwonkiem specjalnie dla Jasia…
Tylko drzwi się zamknęły za gośćmi… puk puk- z Gorzowa przyjechał Karol z Mamą… Tu uśmiech nie schodził z buzi Jasia – bo przyjechały prawdziwe święta… oprócz zestawu lego Minecraft- gry w którą grali z Karolem całymi godzinami nocami i dniami- Mama Karola przyniosła świąteczną zupę grzybową i sałatkę jarzynową… a siostra Karola- 9 letnia Lenka własnoręcznie ulepiła i napiekła całą wielką puszkę świątecznych pierniczków… Karol wręczył też swoją laurkę… Natalia znów się pobeczała czytając ją Jasiowi:
Drogi Jasiu
Jesteś moim najważniejszym przyjacielem. Proszę Ciebie – powstrzymaj to zło bo mamy jeszcze dużo rzeczy do zrobienia.
Twój przyjaciel
Karol

Cała wspaniała rodzina Karola bardzo nas wspiera od samego początku. Chłopcy chowali się razem od najmłodszych lat i stali się członkami naszych rodzin… przezywają chorobę Jasia jak swojego dziecka. Bardzo jesteśmy Wam wdzięczni za to wsparcie. Jasiu sałatkę pałaszował wczoraj na kolacje i dzisiaj na śniadanie. A i pierniczków zostało niewiele…
Ale to nie koniec wydarzeń niedzielnych… ledwo goście wyszli – dzwonek do drzwi… trzy Mikołaje i renifer… Mikołaj Grzesiu, Mikołaj Emilka Mikołaj Sylwia… i renifer Ania- nasi sąsiedzi:)) Przynieśli co???
Ogromną 3 metrową piękną choinkę…!!! Mikołaj Grzesiu powiedział, że skoro Jasiu nacisnął guzik do przyspieszania świąt- to już musi być choinka. Grzesiu – to złota rączka, której każda praca pali się w rękach… ktoś go wezwał do pilnej naprawy w niedzielę w Krośnie- pojadę jak załatwicie choinkę… co??? OK… Kiedy naprawa była skończona- właściciel pięknej posesji obsadzonej wspaniałymi świerkami i jodłami, kiedy dowiedział się o co chodzi – powiedział – bierz najładniejszą – i pod piłę poszła piękna rozłożysta sprzed samego wejścia do domu. No to skoro jest choinka- to narada rodzinna ustaliła, że Wigilia w tym roku będzie 11 listopada- w Święto Niepodległości. A potem będzie druga w grudniu… zazdrościcie???
Ale to nie koniec przygód niedzielnych… nasz przyjaciel Janusz Jasiński jest Prezesem Klubu koszykarskiego Stelmet Zielona Góra – tak – tego, w którym gra pogromca ruskiej drużyny narodowej – Łukasz Koszarek… tego zwycięskiego meczu z Rosją nie zapomnimy nigdy… Jasiu darł się ze mną na pół ulicy !!! Ponieważ wczoraj do Zielonej Góry przyjechała drużyna Mistrzów Europy CSKA Moskwa- Janusz zaprosił Janka – który jak większość chłopaków w mieście jest fanatycznym kibicem Zastalu – czyli Stelmetu. Ledwo zipie ten nasz bohater… na wózku – z jednym zakrytym okiem… ale na ten mecz bardzo chciał pojechać. A drużyna wiedząc, że przyjedzie – tuż przed meczem nagrała film, na którym zawodnicy Stelmetu powiedzieli wiele ciepłych ważnych dla niego słów wsparcia i podziwu… do tych życzeń dołączyli się także zawodnicy CSKA Moskwa- otrzymał od nich koszulkę z podpisami najlepszej drużyny Europy- a ich trener powiedział, że gdyby walczyli tak jak Janek- wygrywaliby wszystkie mecze z łatwością. Film został wyświetlony na największym telebimie na boisku- a kamery na koniec pokazały Jasia. Kibice na trybunach nagrodzili naszego bohatera oklaskami… Janek wytrzymał pierwszą kwartę… taka moc emocji – zmęczyła go… przezwyciężył swój wstyd związany z wyglądem po sterydach- bo wiedział, że jest wśród swoich i nie to jest ważne… szczęśliwy wrócił do domu i padł…
Kochani zawodnicy działacze i kibice Stelmetu… nie ma słów żeby wyrazić naszą wdzięczność.
Tak trudno ostatnio o uśmiech na twarzy Janka… a Wy sprawiliście, że poczuł się wspaniale widząc, że jego sportowi idole zauważyli jego walkę… i są z nim… wspierają i szanują to, co zrobił przecierając drogę innym dzieciakom do najnowszych terapii na świecie. Dziękujemy Wam.
O 2300 – ONC201 – bardzo silny amerykański lek w trakcie badań… właśnie doszliśmy do tej podwójnej końskiej dawki…1280mg na tydzień. Dwie godziny po jedzeniu – co 4 minuty jedna kapsułka – popita wodą z cytryną- a pod nos podstawiamy pojemnik ze zmieloną kawą… i od razu spać. Wcześniej, kiedy zaczynaliśmy brać ten lek- i braliśmy 4 ampułki naraz- ręka potrafiła zdrętwieć na pół godziny- albo nerw twarzy… teraz nie dzieje się nic złego. A rano prawa noga, która wczoraj już całkiem nie chciała ani stać, ani chodzić- stanęła równiutko na ziemi… czyli coś dobrego zadziało się w tej głowie – pełnej wrażeń i marzeń.
Mamy wrażenie, że zaczęły się Święta… świętujcie Kochani z nami. Miłość i dobro. Każdego dnia.
Potrafią zmienić wszystko.

Ps…
Listonosz już był:))) znów mamy co czytać:)))

Tags: No tags

Comments are closed.